![]()
Bukmacherzy przed tym meczem większe szanse dawali przyjezdnym. Trzeba jednak przyznać, że po pierwszej połowie mecz był bardzo wyrównany. Zarówno Olimpia mogła wyjść na prowadzenie, jak i Błękitni.
Miejscowi w 24. minucie reklamowali zagranie ręką w polu karnym gości. Sędzia jednak nie zareagował. Groźniej zrobiło się 120 sekund później. Pięknym płaskim podaniem z lewego skrzydła popisał się Damian Niedojad-Bednarczyk, ale nabiegający Antoni Prałat nie zdążył wbić futbolówki do siatki. W 39. minucie Wojciech Fadecki stanął oko w oko z bramkarzem gości. Dobitka także nie przyniosła żadnego efektu dla ekipy Jarosława Piskorza. Dodajmy, że boiskowym poczynaniom nie pomagała temperatura. Piłkarze grali w 30-stopniowym upale. Cały plan Błękitnych legł w gruzach, kiedy to Julian Kamiński w drugiej połowie otrzymał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Przewaga Olimpii zaczęła przybierać na sile. Efekt tego widzieliśmy w 78. minucie spotkania. Ale to nasza drużyna pomogła tej z Grudziądza. Mateusz Piotrkowski, jako ostatni obrońca, próbował kiwać Szymona Krocza, ale zwód skończył się tym, że rywal przejął piłkę i wyszedł sam na sam z Aleksandrem Steffenem. Bramkarz Błękitnych był bez szans. Gospodarze dokonali kilku zmian. Cofnęli się jednak licząc na kontry. Tych jednak było jak na lekarstwo. Brakowało także kogoś w środku pola. Rywal przejął kontrolę i w doliczonym czasie gry ustalił wynik końcowy. Dośrodkowanie z lewej flanki główką zakończył Maciej Mas, który zdołał wyprzedzić naszego obrońcę. Za 3 dni rewanż w Grudziądzu. Aby Błękitni awansowali szczebel wyżej, muszą wygrać różnicą 3 bramek. Będzie niezwykle trudno, ale sport widział już nie takie niespodzianki. Szkoda tym większa, że graliśmy u siebie. Gdyby zakończyło się wygraną, byłaby to już siódma wiktoria Błękitnych z rzędu.
źródło: własne
|
|